Artykul

Uczą się Polski i wiążą z nią przyszłość

Młodzież z Kazachstanu w dobrych nastrojach opuszczała Kołobrzeg po świąteczno-noworocznym pobycie. – Przyjęto nas jak swoich, czujemy się tu bardzo komfortowo – cieszyła się Alina.

Gimnazjaliści z Ałma Aty nie po raz pierwszy byli w Polsce i Kołobrzegu. Przyjeżdżają tu od kilku lat dzięki swojej nauczycielce języka polskiego, Marcie Zielińskiej, pracującej w Ałma Acie. Za swą działalność w 2007 roku otrzymała wyróżnienie Kołobrzeskiego Konika, przyznawane co roku przez prezydenta miasta.
– Ten pobyt jest inny od poprzednich – podkreśla Zielińska. – Tym razem chodziło nam o to, by uczniowie sami radzili sobie w pewnych sytuacjach życiowych w Polsce. Żeby sami planowali podróż po kraju, kupowali bilety na pociąg, autobus, robili zakupy, nauczyli się poruszać w codziennym życiu.
Taka lekcja będzie bardzo cenna w przyszłości, bo wielu z nich planuje studia w Polsce i chciałoby wrócić do kraju dziadków. Kasia, Nastia, Alina, Tania i Władek byli w Kołobrzegu również podczas letnich wakacji. Artur był tu trzy lata temu. Coraz lepiej mówią po polsku. Chociaż zdarzają się też wpadki, jak to zdarzyło się na przykład z blinami, podanymi na kolację. Bo słowo bliny w języku rosyjskim znaczy też coś takiego jak polskie „kurde”, więc Fiodor stwierdził, że dostał do jedzenia „kurde” z serem. Teraz żartują z tej historii, ale chłopcy nie kryją, że przed przyjazdem bali się, jak będą przyjęci w polskich rodzinach.
– Gdy pierwszy raz przyjechałam do Polski, miałam duże trudności z językiem, ale gdy byłam na obozie harcerskim mówiłam już swobodnie. Już myślę inaczej. Po polsku - mówi Kasia. Jest przekonana, że chce żyć w Polsce. Jej koledzy śmieją się:
- Co Europa, to Europa!
Czują się Polakami, ale nie wszyscy mogą liczyć na potwierdzenie polskiego pochodzenia, co dałoby im prawo studiowania w Polsce.
– Moja rodzina nie ma potrzebnych dokumentów, trzeba by szukać ich na Ukrainie, ale nie wiadomo, czy ocalały z wojny – martwi się Artur. Władzio, podobnie jak Alina, ma dokumenty, ale Diana, choć nosi nazwisko Branicka - nie. Do nauki polskiego zachęcili ich przeważnie rodzice. Niektórzy zresztą sami się zapisali do szkoły. Na przykład Alina chodzi w gimnazjum do polskiej klasy, a jej dziadkowie i rodzice chodzą do wieczorowej szkoły dla dorosłych. – Są zawsze bardzo dobrze przygotowani do lekcji – zaznacza Marta Zielińska.
Tegoroczny pobyt był niezwykle udany. Po przyjeździe z Ałma Aty, prosto z Warszawy pojechali do Krakowa, Wieliczki, Oświęcimia i Zakopanego. Boże Narodzenie spędzili w Kołobrzegu, skąd zrobili wycieczkę do Trójmiasta, Malborka i Torunia. W Kazachstanie będą mieli o czym opowiadać na lekcjach historii i geografii Polski. Nowy Rok przywitali nad morzem. Obchodzili go dwa razy, o godzinie 19, czyli tak jak w Kazachstanie i o północy.
– Kazachski Nowy Rok spędziliśmy w pokoju Hotelu Centrum, z mandarynkami i sałatką jarzynową, jak każe tradycja – opowiadają. Sałatkę sami przygotowali. Polskie powitanie 2009 roku odbyło się z fajerwerkami nad morzem.
Przed wyjazdem z Kołobrzegu spotkali się z prezydentem miasta, który życzył im spełnienia planów życiowych i dalszej pasji w poznawaniu kultury i języka polskiego. Uroczyście było na kolacji w Ośrodku Węgiel Brunatny, na którą zaproszono też wszystkie rodziny goszczące młodzież z Kazachstanu.
ED


Dzieci w Ko?obrzegu
Grupa nastolatków z rodzin polonijnych z Kazachstanu Boże Narodzenie i nowy Rok spędziła w Kołobrzegu